Historia ta zdarzyła się naprawdę w jednym z przedsiębiorstw zajmujących się przetwórstwem tworzyw sztucznych.
Pacjent – wtryskarka.
Jak to bywa w utrzymaniu ruchu przychodzisz rano do pracy, na początek kawa, bo bez tego ani rusz. Potem obchód po maszynach i rozmowa z działem produkcji o zaistniałych problemach i awariach. Jak się okazało jedna z maszyn zatrzymała się wyrzucając komunikat o uszkodzonym zabezpieczeniu hydraulicznym zamykania oraz uszkodzonym cartridgu. Temat kilka razy spotykany.
Nie marnując czasu szybki łyk kawy, miernik w dłoń i sprawdzenie stanów zaworów bezpieczeństwa. Ewidentnie jeden z zaworów jest w złej pozycji. Zawór powinien być przesterowany podczas otwierania i zamykania osłony ochronnej, jednak… nic z tego.
Forsując sygnał na panelu udaje się uruchomić pompę, jednak przy próbie wykonaniu ruchu maszyny i kolejnej złej sekwencji zaworów bezpieczeństwa, komunikat pojawia się ponownie. Przyszedł mechanik i stwierdził „To zawór. Daj wyczyszczę, złożę i będzie latać jak nowe”. Automatyk zgodził się na to rozwiązanie.
Maszyna stop, mechanik zrobił swoje. Uruchomienie maszyny i… eureka. Maszyna pracuje. Niestety tylko przez około godzinę i problem pojawił się znowu. Ponownie miernik w dłoń i pomiar DI z czujników położenia zaworów oraz odczyt wartości analogowych. Niestety wszystko w porządku. Ciśnienia na bloku z zaworami bezpieczeństwa brak, a zatem problem tkwi z wysterowanie innego zaworu podającego ciśnienie na blok z zaworem bezpieczeństwa.
Analizując schemat hydrauliczny stwierdzono inny zawór, jednak odnosząc się do schematu elektrycznego i szukając jego wysterowania odnaleźliśmy DO na sterowniku. Napięcie wychodzi, do cewki zaworu nie dochodzi… i tu pojawia się problem, gdyż kolejna strona schematu miała pokazać nam przez co jeszcze idzie nasz sygnał do cewki. Tyle, że strony nie ma. Wersji CD schematu brak.
Pozostała opcja przejrzeć przewód po przewodzie i po nitce do kłębka. Nasz sygnał szedł przez stycznik wysterowany przez robota po skwitowaniu osłony ochronnej i tu cały problem – wypalony styk. Niby nic takiego ale stycznik ten był 3 szafy dalej i idąc po przewodzie trzeba się było nagimnastykować przy rozbrajaniu korytek. Wymiana stycznika pomogła i maszyna pracuje bez awarii po dzień dzisiejszy.
Szkoda tylko, że po czyszczeniu zaworu przez mechanika jakimś fenomenem maszyna przez godzinę zaczęła pracować jak na złość, co zmyliło nas po ponownym wystąpieniu awarii. Pamiętajcie, szanujcie schematy i nie gubcie ich stron, bo czasem mogą wam przedłużyć awarię o ładnych parę chwil.