Jak to zwykle bywa z obsługą, oni nigdy nic nie robią. Awarie tworzą się same. Pewnego dnia jednak mieli rację.
Jadę sobie do pracy, powinno być spokojnie, bo przecież wczoraj nic się nie działo. Przyjeżdżam, godzina 5:30 przebieram się i spokojnie idę na warsztat, żeby wypić kawę „zanim się zacznie”. W połowie drogi zatrzymuje mnie mechanik, że od wczoraj nie mogą ruszyć linią. Nie wiadomo co się stało. Nie ma żadnej awarii i gotowości linii. Trochę dziwne bo zazwyczaj jest jakieś wyłączenie awaryjne lub maszyna nie rusza.
Trudno, kawa będzie później. Idę do szafy, kolega z nocnej zmiany tłumaczy, że wczoraj od 20 linia stanęła i nie mogą ruszyć. Druga zmiana nic nie znalazła, on też. Więc jak to zawsze bywa w takich sytuacjach zaczynam sprawdzać od początku. Idę na SCADę zobaczyć jakie pokazuje błędy, dociera drugi automatyk i zasiada przed komputerem. Przeglądamy listę alarmów. Nie ma gotowości na kilku przenośnikach oraz jedna z maszyn ma wyłączenie awaryjne.
Spoko prosta sprawa, biorę miernik i idę do maszyny. Tylko czemu na dwóch zmianach tego nie zauważyli? Otwieram szafę, przekaźniki bezpieczeństwa ciemne, robię mostek na jednym kanale i nic, na drugim również nic. Robię mostek na zewnętrznej pętli i PYK działa. Ok, czyli jednak nie maszyna, więc wracam na SCADę. Kolega automatyk nadal siedzi przy komputerze i wertuje program. Symuluje sygnały, próbuje różnych kombinacji i nic. Ja idę do rozdzielni, bo program się nie uszkodził bez ingerencji, więc nie ma sensu w nim szukać.
Otwieram szafę gdzie są podajniki, które nie mają gotowości. Patrzę na schemat. Pętla bezpieczeństwa ok, brak wyłączenia awaryjnego. Falowniki zgłaszają zewnętrzny błąd. Czyli to co zawsze mamy przy wyłączeniu awaryjnym, którego teraz nie ma. Idę do kasety sterowniczej pierwszego przenośnika, może tam jest coś nie tak.
Rozkręcam i wszystko wygląda niby ok, ale wyłącznik awaryjny jakoś dziwnie podpięty. Dwa styki NC i jeden NO?? Na schemacie sterowania był tylko jeden NC i jeden NO. Wracam do szafy. Sprawdzam schemat jeszcze raz i kolejny, aż w końcu docieram na nigdy nie oglądaną ostatnią stronę (czyli tam gdzie kończą się opisy listw i numerów przewodów). Moim oczom ukazuje się magiczny rysunek pętli gotowości lini. Z drugiego styku NC. Znajduję listwę, sprawdzam początek z końcem no i brak przejścia. Nie jest źle, sprawdzam gdzie to wchodzi i moim oczom ukazuje się EASY SAFETY.
Bez przekonania robię mostek, może się uda. Niestety nie załapał. Więc sprawdzam po kolei każdy ze 114 przenośników. Na szczęście szybko trafiam, idę na miejsce. Rozkręcam kasetę sprawdzam styki i…. wszystko w porządku. Co jest?? Wracam do szafy. Robię mostek na tym jednym przenośniku i wszystko odpala. Sprawdzam jeszcze pętlę bezpieczeństwa i wszystko działa, więc linia rusza po 13 godzinach postoju. Wymieniam baterie w mierniku bo pewnie słabe i źle pokazuje. Biorę styk NC do kasety żeby wymienić i idę pod felerny przenośnik.
Musze poczekać kilka minut zanim zatrzymają linię wiec czekając opieram się o konstrukcję przenośnika i jak mnie coś nie pier……dyknie. Coś jest nie tak. Rozglądam się a tu uszkodzone korytko i przewody, które idą do sterowania przenośnika.
Wymieniam styk na puszkę z listwami. Linia staje, łączę przewody zdejmuję mostek i TADAM. Wszystko znów działa jak wcześniej. Ale kto tak uszkodził korytko i czym?? Sprawdzamy monitoring. Wózkowy cofając nie zauważył belki i zahaczył dachem. Wysiadł rozejrzał się czy nikt nie widział i zwinął się szybciej niż przyjechał. Przynajmniej od tej pory zaglądam na każdą stronę dokumentacji.
 Artykuł został nagrodzony w Konkursie iAutomatyka w edycji Listopad 2018 Nagrodę Kurs Wideo Programowania PLC dostarcza firma Kursy AutomatykiWięcej o konkursie: https://iautomatyka.pl/konkurs-iautomatyka/ |
