Dzień jak co dzień w pracy na utrzymaniu ruchu. Maszyny idą pełną parą, kilka małych usterek, zapowiada się spokojna zmiana. Wybija 15.00 zmianę przejmuje kolega, można wracać do domu. 
Godzina 16.00 ten sam kolega dzwoni, że nie może sobie poradzić z awarią. Okazuje się, że jedna z maszyn nagle zgłupiała. Tu kryje się ciekawa historia, może dla jednych banalna, ale dla drugich może to być jakaś lekcja.
Maszyna o której mowa służy do produkowania makaronu, a za tłoczenie go przez matryce odpowiadają dwa wielkie podajniki ślimakowe, które obracając się zabierają ciasto i pchają na matryce przez którą wyciskany jest odpowiedni kształt makaronu.
Jeden z tych podajników nagle wpadał w awarię i po resecie zmieniał kierunek obrotów na przeciwny. Jak to możliwe!? Przysparzało to wiele problemów, ponieważ powodowało to rozsprzęglenie się ślimaka z przekładnią. Ponowne ustawienie go na swoje miejsce wymagało kilku godzin ciężkiej pracy, szczególnie gdy stało się to w nocy i trzeba było przyjechać z tym walczyć. 
Zaczęła się więc burza mózgów, by znaleźć przyczynę. Schemat w rękę i sprawdzanie całego sterowania, za które odpowiadał sterownik Simatic S7-300 i jako urządzenia wykonawcze falownik Siemens Micromaster 440. Cały dzień szukania nie przyniósł efektów. Parametry falownika wyglądały w porządku, tym bardziej, że można było porównać z identycznym napędem drugiego ślimaka. Brak w sterowaniu jakiejkolwiek możliwości zewnętrznej zmiany kierunku obrotów na falowniku przez sterownik ani inne urządzenia powodował, że sprawa stawała się dość tajemnicza. Niczym z Archiwum X. Napęd miał możliwość zmiany prędkości obrotowej z poziomu panela operatorskiego, więc padła diagnoza, że została uszkodzona płyta analogowa sterownika. Płyta została wymieniona na nową, a efekt za kilka godzin ten sam. Podmiana falownika z sąsiednim również nie rozwiązała problemu.
Nikt z nas tak naprawdę nie był automatykiem, do tego brak dostępu do oprogramowania by cokolwiek sprawdzić. Więc wszyscy zaczęli rozkładać ręce. Jedynie ja na własną rękę uczę się automatyki i nie lubię się poddawać, więc jak nie ja to kto.
Nadeszła niedziela i akurat miałem zmianę, wziąłem schemat i kabelek i po kabelku jeszcze raz prześledziłem na spokojnie całe sterowanie, aż dotarłem do płyty analogowej. Chwyciłem lekko za przewód zasilający i po prostu wyskoczył z zacisku, a w zasadzie był on tam chyba tylko przytknięty. Jak się okazało znalazłem winowajcę całego zamieszania. Drgania szafy musiały co jakiś czas powodować poluzowanie przewodu zasilania modułu, co skutkowało taką dziwną anomalią. Choć do tej pory nie wiem dlaczego. Może po prostu jeszcze za mało wiem. Podłączenie poprawnie przewodu zasilającego zlikwidowało problem i tak o to po paru dniach walki i zabawy w kotka i myszkę zostałem małym bohaterem 🙂
Morał z tej historii taki, że nie wolno się poddawać i po kabelkach do celu.
 Artykuł został nagrodzony w Konkursie iAutomatyka w edycji Październik 2018Nagrodę Koszulka + Gadżety firmy EMT- Systems dostarcza firma EMT-SystemsWięcej o konkursie: https://iautomatyka.pl/konkurs-iautomatyka/ |
